frank szwajcarski

Wyjątkowy werdykt o znaczeniu nie tylko dla osób posiadających kredyty we frankach szwajcarskich. „Koszty tego poniesiemy wszyscy”

Przedstawiciele sektora bankowego kreują niekorzystny wizerunek osób posiadających kredyty we frankach szwajcarskich, takie jest ich przekonanie. Starają się przekonać opinię publiczną, że „wszyscy będziemy ponosić koszty związane z problemem frankowiczów”.

Natomiast według prawnika Andrzeja Zarzeckiego z kancelarii Prosperitas, odpowiedzialność za skandal frankowy powinny ponieść banki, które doprowadziły do tego stanu, dążąc do osiągnięcia zysków kosztem kredytobiorców.

Takie są jego słowa w wywiadzie udzielonym portalowi RadioZET.pl.

Wyrok TSUE 15 czerwca 2023. Co oznacza wygrana frankowiczów?

Opinia, która była długo wyczekiwana przez kredytobiorców, została wydana przez Rzecznika Generalnego Trybunału Sprawiedliwości w dniu 16 lutego. W tej opinii Rzecznik rozstrzygnął, czy banki mogą żądać od klientów wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Rzecznik stwierdził wówczas, że dyrektywa konsumencka (dyrektywa 93/13) uniemożliwia bankom żądanie takiego wynagrodzenia. Zgodnie z tą opinią, kredytobiorcy mogą natomiast domagać się takiego wynagrodzenia na mocy prawa krajowego. Co zatem zrobią banki, jeśli potwierdzi się taki scenariusz?

Prezes Związku Banków Polskich, Tadeusz Białek, podczas konferencji prasowej zaznaczył, że sektor bankowy zdaje sobie sprawę, iż orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) może być zbieżne z opinią Rzecznika. Przedstawiciel sektora bankowego wskazał na skutki finansowe i społeczne, które wynikną z pozytywnego dla frankowiczów rozstrzygnięcia unijnego trybunału.

„Wszyscy zapłacimy za przegraną banków” – ostrzegła Komisja Nadzoru Finansowego (KNF), przedstawiając skutki negatywnego scenariusza dla banków. Koszt zwycięstwa frankowiczów dla sektora szacowany jest na 100 miliardów złotych. To będzie ogromne obciążenie dla możliwości finansowania przedsiębiorstw. Będzie konieczne zwiększenie rezerw bankowych, a także ograniczenia w możliwości zaciągania kredytów. Konsekwencje tego będą dotkliwe dla wszystkich – przekonuje Tadeusz Białek.

Prezes ZBP porównuje również sytuację frankowiczów do pozycji kredytobiorców w złotych. Podkreśla, że pierwsi uniknęli odsetek i kosztów bankowych, podczas gdy kredytobiorcy w złotówkach musieli spłacać wszystkie koszty kredytu. Traktowanie frankowiczów w ten sposób byłoby niesprawiedliwe wobec kredytobiorców złotowych. Przekazuje to ogromne przekierowanie środków finansowych na korzyść frankowiczów, dyskryminując jednocześnie kredytobiorców w złotówkach. Wyjaśnia to, że byłoby to niczym innym jak darmowym kredytem.

„Banki przegrywają, więc sztucznie tworzą kolejne roszczenia”

Bankowcy, którzy przegrywają sprawy o unieważnienie umowy kredytowej, próbują sztucznie stworzyć kolejne roszczenia – takie jest stanowisko naszego rozmówcy. Twierdzą oni, że nie chcą pozostawać z tzw. „kredytem bez oprocentowania” i bez dodatkowych opłat. Jednak warto przypomnieć, że sankcja w postaci „darmowego kredytu” już istnieje w polskim systemie prawnym. Teraz bankowcy twierdzą, że nie ma takiego czegoś jak darmowe kredyty. Jednak istnieją one faktycznie i o nich mówi ustawa o kredycie konsumenckim. Gdy bank stosuje nieuczciwe zapisy i klauzule abuzywne, kredyt powinien być udzielany za darmo, bez oprocentowania. To było należało rozważyć przed wprowadzeniem wadliwych kredytów, w których bank jednostronnie narzucał kurs zobowiązania konsumenta – dodaje nasz rozmówca.

Według prawnika, Związek Banków Polskich niesłusznie porównuje sytuację frankowiczów do kredytobiorców w złotówkach. Sektor bankowy kreuje negatywny wizerunek frankowiczów, taka jest ich retoryka. Chcą przekonać opinię publiczną, że „wszyscy zapłacimy za frankowiczów”. Jednak za aferę frankową powinny zapłacić banki, które spowodowały tę sytuację, ponieważ dążyły do zarobku i zarobiły na kredytobiorcach. Jeśli pozwolimy się wciągnąć w taką dyskusję i zostanie uchwalona ustawa (anty)frankowa, to wszyscy jako obywatele zapłacimy za nią, a banki jak zawsze wyjdą bezkarnie, powołując się na zasadę, że „duży może więcej” – ocenia nasz rozmówca.

źródło:  radiozet.pl

Zostaw komentarz!